Degustacja piw Piwowarowni w restauracji Po Byku

8 lutego 2020. Powoli, ale wielkimi krokami zbliżające się popołudnie. Plany na nadchodzący wieczór miałem już ustalone – spotkanie degustacyjne z właścicielem browaru Piwowarownia organizowane w restauracji Po Byku.  Na miejsce dotarłem prawie dwadzieścia minut

8 lutego 2020. Powoli, ale wielkimi krokami zbliżające się popołudnie. Plany na nadchodzący wieczór miałem już ustalone – spotkanie degustacyjne z właścicielem browaru Piwowarownia organizowane w restauracji Po Byku. 

Na miejsce dotarłem prawie dwadzieścia minut przed planowanym rozpoczęciem wydarzenia. Na szczęście nie było problemu z zajęciem wcześniej miejsca. Przycupnąłem sobie przy stoliku w rogu restauracji, zamawiając sobie, a jakże, piwo o nazwie Córka Młynarza. Był to American Wheat z browaru Piwowarownia. Póki co zostawię temat tego piwa, ale obiecuję, że jeszcze do niego powrócę. Korzystając jeszcze z kilku minut czasu, pozwoliłem sobie na moment zatopienia się w rozmyślaniu nad lokalem. Jest on dość mały, ale przytulny, niezobowiązujący. Wystrój może wydać się dość surowy, nazwałbym go industrialnym. Mimo wszystko dobrze się czułem w tym miejscu, jest ono urządzone z gustem i smakiem.

Burger Wędzony z Oczami Bazyliszka

A propo smaku… W trakcie degustacji zamówiłem sobie burgera z oferty przygotowanej specjalnie na tę okazję. Mój wybór padł na burgera wędzonego, do którego polecane było piwo Oczy Bazyliszka (również z browaru Piwowarownia) – styl Black Currant Milkshake. Gdy tylko zamówienie do mnie dotarło, muszę przyznać, że z talerza uderzył mnie niesamowicie przyjemny, bardzo intensywny zapach. Prezentacja dania wypadła też na wysokim poziomie. Aż prosił się o zjedzenie…W kwestii smaku czuć było, że wszystkie składniki były świeże i dobrze się ze sobą komponowały. Burger był bardzo przyjemny w smaku, chociaż osobiście wolałbym, żeby był bardziej przyprawiony – dla mnie przydałoby się trochę więcej wyrazistości. Poza tym super. Natomiast mistrzowsko wypadło połączenie tego burgera z rekomendowanym piwem! Słodycz żurawiny z kwasowością piwa była po prostu obłędna. To jest wspaniały przykład, jak dobrze piwo może podkreślić smak potrawy, albo w drugą stronę – jak bardzo dobrze dobrana potrawa może podkreślić walory piwa. Jeszcze jeden, niewielki zarzut, jaki mam w kwestii podania piwa (chociaż to wyłącznie moja osobista preferencja) było jego podanie w kuflu. Osobiście uważam, że tego typu piwa i ogólnie piwa kraftowe powinno się raczej serwować w szklankach lub pokalach. Ale jeszcze raz podkreślam – to tylko moja osobista ocena. Może zamysł kufli miał również podkreślać industrialny charakter lokalu… Chyba jednak trochę się czepiam.

Wracając do samego spotkania z Piwowarownią – wydarzenie poprowadził właściciel browaru, Łukasz Gustkiewicz. Na samym początku przedstawił on pracowników browaru oraz przybliżył w kilku słowach jego historię. Browar powstał w 2015 roku jako browar kontraktowy. Swoje piwa warzy w Szczyrzycu, w Szczyrzyckim Browarze Cystersów. Pan Gustkiewicz podczas degustacji wspomniał również o samym pomyśle założenia browaru. Miało to miejsce, gdy pracował jeszcze jako informatyk w pewnej korporacji, ale w domu warzył już swoje piwa. W pewnym momencie stwierdził, że spróbuje swoich sił w komercyjnej produkcji, odszedł z dotychczasowej pracy i założył browar. Wisienką na torcie była nazwa pierwszego wypuszczonego piwa – Pożegnanie Korporacji – Russian Imperial Stout Whisky Barrel Aged. 

Prowadzący Łukasz Gustkiewicz z właścicielem restauracji, Pawłem Martynowiczem

Podczas spotkania nie mogło oczywiście zabraknąć piw, a ich dobór był bardzo dobrze przemyślany pod kątem poruszanych tematów. Na pierwszy ogień poszedł Książę Pan – piwo w stylu Pils, około 10 – 12% ekstraktu. Dla mnie wypadło na 6/10, ciekawy w nim był aromat wysuszonego siana. Piwo to było zaczątkiem do rozważań na temat Pils vs Lager. Pan Gustkiewicz przytoczył historię stylu Pilsner jako piwa opracowanego przez Czechów w Pilźnie. Nawiązując do różnicy z Lagerem, czyli piwem leżakowanym podkreślił fakt czystości wody, z jakiej tworzy się piwa w gatunku Pilsner. Można powiedzieć, że Pils jest Lagerem, ale nie każdy Lager jest Pilsem. W nawiązaniu do Lagerów wspomniany został temat drożdży dolnej fermentacji oraz ogólnie przytoczono proces tworzenia piwa. Nie będę się na ten temat rozpisywał – mnóstwo materiałów można odnaleźć w internecie. Jeśli jednak chcielibyście, mogę utworzyć wpis dotyczący procesu warzenia piwa – jeśli tak – dajcie znać w komentarzach. 

Córka Młynarza

Drugim piwem podanym podczas degustacji była Córka Młynarza, czyli American Wheat. Temu piwu poświęcę osobny wpis, gdyż ocena okazała się wyjątkowo zaskakująca właśnie po omówieniu tego piwa podczas degustacji. W telegraficznym skrócie wspomnę tylko, że uzyskało ono u mnie notę 6,5/10, chociaż ten wynik nie był wcale od samego początku taki oczywisty. W kwestii szczegółów – odsyłam do nadchodzącego wpisu. Piwo to stało się przyczynkiem do opowieści na temat słodów oraz enzymów występujących w procesie tworzenia tego trunku.

W ten sposób dość gładko przeszliśmy podczas degustacji do piw górnej fermentacji reprezentowanych przez trzecie tego wieczoru – Złotą Rybkę, czyli Golden Ale’a. Warto nadmienić, że to dzieło miało tego dnia premierę. Dla mnie otrzymało ono notę 7,5/10. Przez pryzmat tego Ale (czytaj „ejl”) rozpoczęła się rozmowa na temat angielskiej kultury tworzenia i picia piwa. Pan Gustkiewicz wspomniał o podejściu Anglików do tworzenia lekkich piw właśnie w stylu Ale i pokrewnych, w browarach restauracyjnych. Anglicy tradycyjnie nie przepadają za zbyt mocno chmielonymi piwami, Ale to dla nich piwa na każdy dzień. 

Od lekkiego Ale’a przeszliśmy do Wheat IPY, czyli do Złotego Licha ocenionego przeze mnie na 7/10. Przy okazji tego dzieła został przybliżony styl IPY oraz style jemu pokrewne (DIPA, AIPA, IIPA, itp.) jako grupa charakteryzująca się większą ilością chmieli. Pan Gustkiewicz opowiedział o wpływie chmieli, podkreślił, że stanowią one jedynie przyprawę, a nie główny składnik piwa. Także mówienie o piwie, że to zupka chmielowa, to jak mówić o rosole, że to zupka pieprzowa :P. Omówione zostały również procesy chmielenia – chmielenie na zimno, na ciepło, etc.

Po chmielach przeszliśmy do tematu, który mnie dość mocno zaskoczył i zainteresował. Mianowicie gazowanie piwa… Na początku, co dość oczywiste, wspomniano iż gaz w piwie stanowi efekt pracy drożdży, które przetwarzają cukry na alkohol i dwutlenek węgla. Natomiast, gdy usłyszałem, że w browarach (w Piwowarowni również) powszechną praktyką jest sztuczne dogazowywanie piwa pod ciśnieniem, to przyznam, że nieźle się zdziwiłem… Od razu nasunęło mi się skojarzenie z różnicami w procesach gazowania win – jak różni się na przykład metoda tradycyjna od metody Charmata lub, o zgrozo, gazowanie wina dwutlenkiem węgla pod ciśnieniem. Zapytałem o ten temat i dowiedziałem się, że w przypadku piw, nie ma aż tak istotnych różnic wynikających z różnych metod nagazowywania. Owszem, piwowarzy domowi stosują najczęściej proces porównywany do metody tradycyjnej, ale wynika to bardziej z warunków i możliwości technologicznych takiego piwowarstwa. Osobiście sądzę jednak, że piwa nagazowywane metodą tradycyjną, że tak to ujmę, będą miały podobnie do win, bardziej gładkie i bardziej kremowe w odbiorze nasycenie dwutlenkiem węgla. 

Pozostawiając już temat gazowania piwa, przeszliśmy do kolejnego stylu, czyli do Gooseberry Sour Ale reprezentowanego przez Łzy Zołzy. Całkiem fajne kwaśne piwo, które dostało ode mnie 6,5/10. Był to też dobry materiał na rozpoczęcie tematu piw kwaśnych oraz wykorzystywanych do produkcji piwa bakterii kwasu mlekowego oraz samego kwasu mlekowego i jego roli w piwie. Dwa słowa zostały poświęcone również stylowi Gose, który stanowi dość specyficzną podgrupę piw kwaśnych.

Jeśli już o specyficznych piwach mowa… Następnym piwem, jakie zostało podane była Blada Marija czyli Tomato Sour. Tak, nie ma tu pomyłki – zostało ono zrobione z użyciem pomidorów… Temu piwu również poświęcę oddzielny wpis, podczas degustacji dostało ono ode mnie notę 8/10 przez swoją nietuzinkowość oraz to, jak pozytywnie mnie zaskoczyło. Za namową Pana Gustkiewicza, na sam koniec dosypałem sobie do tego nieco czarnego pieprzu… Powiem tak – jak piwna wersja krwawej Mary. Smakowało to po prostu niesamowicie. Pan Gustkiewicz wspomniał również o innych szalonych pomysłach zrealizowanych w browarze, między innymi o piwie zrobionym z ogórków kiszonych (WHAAAAT!!!) w stylu Gose, czy kolejnym zrobionym z tytoniem fajkowym i kawą… Ech… Czego to ludzie nie wymyślą… Cokolwiek by to nie było… CHCĘ TEGO SPRÓBOWAAAAĆ!!! :D. Ciekaw jestem, czy jeszcze uwarzą jedno i drugie i jak ciężko będzie to później dostać. Uwielbiam, po prostu uwielbiam takie eksperymenty. Aż mi się przypomina, jaki ubaw miałem podczas picia piwa The Blogger 2017, czyli Ultra Islay B.A. Salty KIwi & Cocoa West Coast White Bitter. Ach… Jak sobie przypomnę ten kineskop i spalone kable w smaku… Więcej oczywiście bym tego piwa do ust nie wziął, ale doświadczenie zacne…

Chyba troszkę odszedłem od tematu degustacji… Wracając szybko na właściwe tory – kolejnym piwem tego wieczoru był Kawko i Mlekosz, czyli Coffee Milk Stout With Vanilla. Otrzymało ono u mnie ocenę 7,5/10. Z jednej strony fajne piwo, bardzo dobrze zrealizowany styl. Ale z drugiej… nie zaskoczyło mnie niczym. Po prostu bardzo dobry i dobrze oddany Milk Stout. Przy tym piwie rozwodziliśmy się na temat używania laktozy w produkcji browarniczej oraz na temat zdarzający się od czasu do czasu chyba każdemu piwowarowi – granaty. Dla niewtajemniczonych – granatami nazywamy butelki z piwem, którego fermentacja nie została przerwana, w efekcie czego ciśnienie zebrane w butelce powoduje jego eksplozję.

Na sam koniec zostało podane pierwsze piwo wyprodukowane przez browar Piwowarownia – wspomniane wcześniej Pożegnanie Korporacji. U mnie uzyskało ono notę 6/10 ze względu na zaburzony według mnie balans. Ostatnim tematem, który został przytoczony na kanwie tego piwa były właśnie piwa ciemne – proces tworzenia, podział oraz różnice pomiędzy Stoutami, Porterami oraz Russian Imperial Stoutami.

Doskonały wieczór degustacyjny

Podsumowując całą degustację – czas spędziłem bardzo przyjemnie w miłej atmosferze. Lokal wydał mi się bardzo fajny, szczególnie na taką okoliczność. Samo spotkanie również zostało poprowadzone przystępnie i w luźnej atmosferze. Trzeba jednak podkreślić, że wszystkie tematy zostały przedstawione w bardzo profesjonalny sposób. Była to degustacja skierowana przede wszystkim do osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z piwami kraftowymi. Sama degustacja wydała mi się tak fajnie zrealizowanym przedsięwzięciem, że sądzę, iż dobrym pomysłem byłaby realizacja cyklu spotkań tematycznych skupiających się na przykład wokół konkretnych styli piwnych. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o takim pomyśle.

Do zobaczenia w kolejnych wpisach!