Pinot Noir 2017 z Winnicy Pod Lipą

Kilka słów na temat Pinot Noir 2017 z Winnicy Pod Lipą w postaci noty degustacyjnej. Oto jak prezentuje się jedno z czerwonych win z okolic Górzykowa… Był bardzo ciepły, letni wieczór roku 2019. Powoli zapadał

Kilka słów na temat Pinot Noir 2017 z Winnicy Pod Lipą w postaci noty degustacyjnej. Oto jak prezentuje się jedno z czerwonych win z okolic Górzykowa…

Był bardzo ciepły, letni wieczór roku 2019. Powoli zapadał zmrok w agroturystyce nad jednym z jezior w Borach Tucholskich. Był to ostatni przystanek podczas zeszłorocznych wakacji. Parę dni wcześniej odwiedzając Górzykowo pod Zieloną Górą, zakupiłem kilka butelek wina z lokalnych winnic z tego regionu, między innymi z Winnicy Pod Lipą. Tego właśnie wieczoru postanowiliśmy z moją ukochaną otworzyć jedno z nich. Wybór padł na Regenta z 2018 roku. Muszę przyznać, że do tamtego wieczora, moje doświadczenia z czerwonymi winami z polskich winnic były co najwyżej mierne. Do każdego podchodziłem z dużą rezerwą i dystansem. Nie spotkałem jeszcze wtedy żadnego tego typu wina, które byłoby co najmniej dobre, a już na pewno bardzo dobre. Tego wieczoru, kontemplując blask księżyca i rozgwieżdżone niebo nad idealnie spokojną taflą jeziora, przy akompaniamencie żabiego koncertu, wszystko się zmieniło… Regent z Winnicy Pod Lipą był naprawdę bardzo dobry, odznaczał się doskonałym aromatem ciemnych i czerwonych owoców, podbitym kilkoma innymi, których teraz niestety już nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Zmienił on moje postrzeganie win czerwonych pochodzących z naszych rodzimych winnic.

Jezioro w Borach Tucholskich

Z pamięcią wspomnianych wakacji, nadszedł pewien lutowy, dla odmiany zimny wieczór. Siedząc przy kominku stwierdziliśmy z moją dziewczyną, że rozmowę o wakacjach doskonale uzupełni lampka wina. Wybór padł na Pinot Noir z Winnicy Pod Lipą. Było to wino czerwone, wytrawne, pochodzące z Górzykowa z alkoholem na poziomie 12%. Pamiętając wrażenia, jakie wywarło na mnie dzieło z tej winnicy poprzednim razem, zabrałem się za odkorkowanie wina i napełnienie nim kieliszków.

Kolor tego wina opisałbym jako bardzo intensywnie malinowy. Połyskliwość była średnia, natomiast łzy gęste, bardzo powoli spływające po ściankach kieliszka. Klarowność wina była wysoka.

Pinot Noir 2017 z Winnicy Pod Lipą

W aromacie można było wyczuć wiśnię, truskawkę i inne czerwone owoce, nutę garbowanej skóry, bardzo delikatną nutę drewna i ledwie wyczuwalny cynamon, który przybierał na intensywności po pewnym czasie. Aromat był średnio intensywny, natomiast równowaga aromatu była dobrze zachowana, alkohol w nosie był w zasadzie niewyczuwalny. Trwałość aromatyczna również na wysokim poziomie, nawet po dobrych kilkunastu minutach aromat był równie intensywny i bez zmian w charakterze.

W smaku na pierwszy plan wybijała się truskawka i trochę mocniej poziomka. Wino odznaczało się wysoką kwasowością, w zasadzie na granicy przyjemności. Tutaj oddaję jednak – poziom kwasowości, jaki mógłby być opisywany jako przyjemny lub akceptowalny jest kwestią bardzo subiektywną, osobiście uważam, że mój tolerowany poziom kwasowości jest dość wysoki. Aromat jednak wydawał mi się bogatszy od smaku. Nie nazwałbym smaku surowym, ale mimo wszystko dość ubogim w porównaniu do tego, co obiecywał aromat. Wyczuwalna była też nuta paprykowej ostrości, ale ona też nie była do końca ułożona. Balans smaku był dla mnie niestety trochę zachwiany, nie wszystko w tym winie ze sobą współpracowało.

Mimo wszystko wino było szczere, nie było oznak spłycenia, a alkohol był dobrze ułożony i z dobrym balansem. Mam jednak wątpliwość, co do dojrzałości tego wina, może dobrze zrobiłyby mu jeszcze ze 3 – 4 lata – według mnie jest możliwe, że potrzebowało ono jeszcze sporo czasu, żeby się dobrze ułożyć.

Atak był dość gładki, ale nie wodnisty. Ciało również gładkie, ale z ostrzejszymi elementami. W ciele dawały o sobie znać trochę mocniej taniny. Finisz był średniej długości, ale za to dość przyjemny. Taniny były dość mocno intensywne, pod koniec w zasadzie natarczywe; słodycz słaba, truskawkowo-poziomkowa, natomiast kwasowość wysoka.

Zasadnicze pytanie na podsumowanie: czy to wino jest dobre? Krótka odpowiedź: jest OK. Już wyjaśniam, dlaczego. Faktem jest, że w tym winie brakuje balansu i wyważenia, ale z drugiej strony – pije się dość przyjemnie. Podchodząc do niego na luzie, można doświadczyć dzięki niemu dużo przyjemności. Czy wino jest warte polecenia? Tutaj mam niestety mieszane uczucia… Gdyby ktoś mnie spytał o tamtego Regenta – sprawa by była prosta – brać i się nawet nie zastanawiać poza tym, czy brać dwie czy trzy, czy więcej butelek. W kwestii Pinot Noir – będzie to na pewno kiepski wybór jeśli patrzeć na nie jako reprezentanta szczepu. Dużo lepiej wypada z perspektywy polskiego czerwonego wina – wypada całkiem dobrze na tle konkurencji. Osobiście jestem ciekaw kolejnych roczników i tego, co Winnica Pod Lipą ma jeszcze w zanadrzu…

Moja ostateczna ocena to 57/100.

Na koniec tego posta, tradycyjnie już, zapraszam do sekcji komentarzy. Jeśli ktoś miał przyjemność odwiedzić Winnicę Pod Lipą lub próbować tamtejszych win, gorącą zachęcam do podzielenia się wrażeniami poniżej.

Do zobaczenia w następnych publikacjach!