Degustacja win z winnicy Famille Hauller

21.01.2020 w restauracji Zakładka odbyła się degustacja alzackich win pochodzących z winnicy Famille Hauller – La Cave du Tonnelier. Degustację poprowadził Pan Ludovic Hauller. Zanim przejdę do samej degustacji, chciałbym poświęcić kilka słów restauracji Zakładka.

21.01.2020 w restauracji Zakładka odbyła się degustacja alzackich win pochodzących z winnicy Famille Hauller – La Cave du Tonnelier. Degustację poprowadził Pan Ludovic Hauller.

Zanim przejdę do samej degustacji, chciałbym poświęcić kilka słów restauracji Zakładka. Była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu i od samego początku zostałem oczarowany klimatem i atmosferą panującą w lokalu. Niestety nie miałem okazji spróbować czegokolwiek z menu zważywszy na powód mojej wizyty, ale z estetycznego punktu widzenia jest to przepiękne, kameralne miejsce z bardzo miłą obsługą. Elegancki i stonowany wystrój sprawił, iż od samego początku wiedziałem, że ten wieczór będzie wyjątkowy. Po pierwszej wizycie w Zakładce jestem pewien, że będzie to wręcz idealne miejsce, aby zaprosić swoją drugą połówkę na naprawdę niezapomnianą romantyczną kolację we dwoje. Równie dobrą okazją może być niezobowiązujące spotkanie ze znajomymi, ale dla mnie jest to jeden z tych lokali, do których przychodzi się z tą jedną jedyną, wyjątkową osobą.

Degustacja przygotowana z najwyższą dbałością
Organizacja na najwyższym poziome *

Sama degustacja została zorganizowana na najwyższym poziomie – z jednej strony z klasą i elegancją, z drugiej jednak nie czułem przytłoczenia i nie miałem obaw o to, czy odnajdę się w tym miejscu podczas spotkania. Bywałem na różnych tego typu wydarzeniach i zdarzyło mi się parokrotnie, że zaraz po wejściu, a później podczas całej degustacji, odczuwałem lekki dyskomfort. W Zakładce udało się organizatorom uzyskać niepowtarzalną atmosferę elegancji, zachowując przy tym odpowiednią dozę swobody towarzyskiego spotkania.

Wracając do degustacji – bohaterem spotkania był Pan Ludovic Hauller oraz wina, jakie tego wieczoru zaprezentował. Pan Hauller w bardzo ciekawy sposób opowiadał o historii winnicy, nawiązując do początków rodzinnego interesu, gdy w 1776 opierał się na sprzedaży beczek na wino. Był to biznes przekazywany z pokolenia na pokolenie, gdy z tego co pamiętam, w latach 60-tych XX wieku rozszerzono działalność na uprawę winorośli oraz wytwarzanie wina. Anegdota, którą przytoczył Pan Hauller, mówiła o pożarze, w wyniku którego połowa wyprodukowanych beczek spłonęła, więc aby ratować rodzinną firmę, zdecydowano się na rozpoczęcie produkcji wina. Od tamtej pory konsumenci na całym świecie mogą cieszyć się wspaniałymi płynnymi dziełami sztuki spod rąk rodu Haullerów. 

Prowadzący degustację Pan Ludovic Hauller
Cremant Brut Prestige d’Alzace

W tym momencie pozwólcie, że odejdę na moment od tematu historii winnicy Famille Hauller i skupię się na pierwszym winie, jakie pojawiło się w jednym z czterech kieliszków postawionym przed każdym z gości, a dokładniej tym przeznaczonym do win musujących. Swoje pięć minut chwały rozpoczęło celebrację Cremant Brut Prestige d’Alzace. To wino od samego początku zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie – barwa jasnosłomkowa, wysoka klarowność, drobne pęcherzyki gazu – wino doskonale prezentowało się w kieliszku. W nosie, tak jak na języku, można było odczuć delikatne nuty zielonego jabłka, a całości dopełniało wspaniałe uczucie kremowości. Idealne wino na otwarcie degustacji, u mnie zbierające ocenę 8/10. Odnoszę wrażenie, że u mojej drugiej połówki zebrało 10/10, sądząc po jej minie, ale niestety nie miałem odwagi zmącić tej przeciągającej się celebracji, żeby spytać o odczucia…

Po kilka chwilach zachwytu gości, Pan Hauller wrócił do prowadzenia degustacji, charakteryzując samą winnicę. Jest ona położona na granitowej glebie stoków Dambach-La-Ville, Blienschwiller, Epfig i Itterswiller, co daje doskonałe warunki do rozwoju winogron. Co do gatunków winorośli, są one zgodne z apelacją regionu. Znajdziemy tutaj między innymi Chardonnay na wina musujące, Rieslingi, Gewurtztraminery oraz Pinot Noir. Pan Hauller podkreślał wyjątkowość krzewów Pinot Noir wynikającą z ich wieku – są to jedne z najstarszych okazów w winnicy. Wracając jeszcze na moment do Chardonnay, apelacja pozwala na produkowanie z tego szczepu jedynie win musujących. Mimo to został wspomniany eksperyment, w wyniku którego rodzina Hauller podjęła się zrobienia wina spokojnego na tym szczepie. Co do rezultatów, trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Mniej więcej na tym etapie w naszych kieliszkach pojawiły się dwa wina, a dokładniej dwa wytrawne Rieslingi – jeden z 2017, a drugi z 2014 roku. Zaskakujący dla mnie był skrajnie odmienny charakter tych win. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, czy wynika on jedynie z rocznika i w konsekwencji czasu dojrzewania tych win. Osobiście podejrzewałbym, że taka różnica musi wynikać z czegoś więcej… 2017 był ogólnie dobrym winem – klarownym, o delikatnym, słomkowym kolorze. Dość dobrze odczuwalne były nuty petrolowe i lakier (do paznokci), ale powiedziałbym, że te aromaty nie były zbyt dobrze ułożone. Chyba potrzebowały jeszcze trochę czasu, niestety nie tego po nalaniu do kieliszka – to w zasadzie nic nie dawało. Aromat sprawiał wrażenie nieskoncentrowanego. W ustach podobnie – smaki zgodne z tym, co można było odczuć w nosie, jednak samo wrażenie w ustach troszkę rozczarowywało. Wino sprawiało wrażenie spłyconego, a przy okazji ostrzejszego na języku. Nota, jaką mogę mu wystawić to 6/10.

Riesling 2017
Riesling 2014

Zupełnie inaczej natomiast zaprezentował się Riesling z 2014. Domyślam się, że doskonałe wrażenie było częściowo spowodowane kontrastem z drugim rieslingiem. Starszy rocznik był nieco ciemniejszy, lecz równie klarowny. Aromat natomiast zupełnie w niczym nie przypominał swojego młodszego brata – tutaj był doskonale ułożony, głęboki i wyrazisty. W nosie były odczuwalne nuty pieczonego jabłka, tostowe i miodowe, a na języku to wino było wręcz poetyckie. Chciałbym, żeby chwila, kiedy miałem to wino w ustach trwała bez końca… Ta aksamitność, wyrazistość… Wino było bardzo głębokie w odbiorze, a każdy z aromatów miał swoje doskonałe odzwierciedlenie smaku. I jeszcze ten dłuuugi posmak… Do takich win chce się wracać. Ciekawe, czy będę miał jeszcze okazję… Tak, czy inaczej to wino dostaje ode mnie mocne 8/10.

Odchodząc już od win i wracając do Pana Haullera – podniósł on kwestię win organicznych. Famille Hauller stara się o certyfikację Organic. W tym celu, zgodnie z wytycznymi, nie używa żadnych środków chemicznych ani do oprysków winorośli, ani do usuwania innych roślin rosnących w winnicy, efektem czego jest dużo dłuższa i dość żmudna ręczna praca przy rosnących między rzędami winogron trawach. Korzystają jedynie z naturalnych nawozów i środków do oprysków. Zastanawiałem się w tamtej chwili nad kwestią stosowania oprysków chemicznych w bezpośrednim sąsiedztwie winnicy. Niestety sytuacja wygląda tak, że tego typu środki stosowane w innych miejscach wokół winnicy nie wpływają na kwestię otrzymania (lub odebrania) wspomnianej certyfikacji. Innymi słowy – winnica może być określana mianem organicznej nawet jeśli po sąsiedzku stosowane są opryski chemiczne. Na szczęście, co bardzo mocno podkreślił Pan Hauller, nawet jeżeli zachodzi opisana sytuacja, to narażone są tylko krzewy rosnące na obrzeżach winnicy, gdyż stanowią one swoistą zaporę przed przeniknięciem środków chemicznych w głąb uprawy.

Pinot Noir 2015

Kończąc ten temat, przejdźmy do kolejnego wina, jakim zaczęły być napełniane kieliszki gości. A mowa tutaj o jedynej czerwieni tego wieczoru – Pinot Noir z 2015 roku. Ach, co to było za wino… Kolejne zapierające dech w piersiach dzieło z winnicy Hauller. Kolor wydawał mi się delikatnie wpadający w malinę, ale ciężko mi teraz dokładnie sobie przypomnieć, jak to wino prezentowało się w kieliszku. Za to aromat pamiętam doskonale – dojrzała wiśnia i czerwona porzeczka, idealnie komponująca się nuta dębowa i ogólne wrażenie wspanialej, niczym niezmąconej harmonii. W ustach wypadało jeszcze lepiej, o ile to w ogóle możliwe – smak był wyrazisty i aksamitny, a całość kończyła się bardzo długim i przyjemnym posmakiem. Dla mnie jest to wino zasługujące na ocenę 8/10. Tym ciekawszy wydaje się fakt, że ze szczepu Pinot Noir w Alzacji nie można robić win Grand Cru – nie pozwalają na to wytyczne apelacji. Dlatego na butelce jest specjalne oznaczenie F, które ma na celu podkreślenie jakości tego wina. Niestety dostać ten specjał jest wyjątkowo trudno – ilość wyprodukowanych butelek jest tak niewielka, że można go spróbować jedynie na degustacjach i w samej winnicy.

Powoli przygotowując się do ostatnich dwóch win chciałbym jeszcze przytoczyć kilka słów Pana Haullera na temat słodkich win. W winnicy rodziny Hauller istnieją warunki sprzyjające rozwojowi szlachetnej pleśni botritis cinerea. Jest to pleśń, która rozwijając się na winogronach redukuje ilość wody w owocach pozostawiając rodzynki cechujące się dużą koncentracją cukrów i innych związków mających bezpośredni wpływ na później powstające wino. Wina botrytyzowane są winami słodkimi, cechującymi się wysoką zawartością cukru oraz bardzo skoncentrowanym aromatem. W winnicy Hauller produkuje się również słodkie wina późnego zbioru.

Gewurtztraminer 2016 w wersji wytrawnej

Jedno z dwóch ostatnich win tego wieczoru było właśnie Gewurtztraminerem późnego zbioru z 2016 roku. Został on podany w towarzystwie wytrawnej wersji tego szczepu z tego samego rocznika. Obydwa wina były oszałamiające, choć każde na swój, nieco odmienny sposób. Zacznijmy, zgodnie z tradycją, od wina wytrawnego. Było ono jasnosłomkowe i krystaliczne, bardzo dobrze prezentowało się w kieliszku. Aromat z kolei to niesamowita feeria zapachów – na pierwszy plan wysunęła się róża oraz owoc liczi, a zaraz za nimi, drugą falą nuty pieczonego jabłka oraz miodu. Szczerze mówiąc, tym winem chciało się oddychać, aż szkoda było je wypijać. Smak skoncentrowany nie mniej niż aromat, bardzo przyjemny, aksamitny i intensywny. Dla takich win i takich chwil warto żyć… A posmak, jaki po sobie pozostawiło to wino – długi, przejmujący, cudowny… zamykając na chwilę oczy, można było naprawdę odpłynąć… Za te wszystkie doznania to wino uzyskuje ode mnie notę 9/10.

Gewurtztraminer 2016 późnego zbioru

Wytrawna część degustacji była już za nami, ale to nie oznaczało jeszcze końca. Oto przed nami słodki Gewurtztraminer późnego zbioru. Kolor tego wina jest troszkę ciemniejszy od wytrawnej wersji. W aromacie nuty podobnie jak w poprzednim winie, z tą różnicą, że pieczone jabłko i miód wyszły na pierwszy plan. Aromat był niesamowicie skoncentrowany, bardzo przyjemny, wręcz idealny. Smak wypadł jeszcze lepiej, każdy z aromatów miał swoje odzwierciedlenie na języku. Wino było aksamitne i złożone, wręcz oleiste ze względu na ilość cukru. Posmak po tym winie był wyjątkowo długi i równie przyjemny. W mojej ocenie to wino wypada na 8,5/10.

Słodycz Gewurtztraminera była elementem w zasadzie kończącym degustację, a przynajmniej jej bardziej oficjalną część. Ogólne wrażenie na temat całego spotkania mam bardzo pozytywne. Organizacyjnie wypadło świetnie, miałem okazję porozmawiać i wymienić się doświadczeniami z innymi pasjonatami wina, a dzięki tej degustacji Alzacja przestanie być dla mnie tak efemerycznym regionem. Jeśli komuś zależy, aby zagłębić się w świat wina, nie ma chyba lepszego sposobu niż właśnie takie degustacje. Oczywiście można, a nawet trzeba czasem przygotować się teoretycznie, czy to z tematyczną stroną internetową, czy książką w ręku. Ale nie można zatracić istoty naszej rozwijanej lub dopiero rodzącej się pasji – nie można zapomnieć o winie. Dopiero obcując z tym skarbem możemy tak naprawdę poczuć klimat i charakter miejsca, z którego pochodzi. Tą myślą zamierzam zakończyć niniejszy wpis.

Cała degustacja wypadła znakomicie! *

Zachęcam bardzo gorąco do uczestniczenia w degustacjach win oraz szkoleniach na ten temat. To chyba najlepsza droga do poznania wina i winnych krain.

Zapraszam do komentowania tego posta oraz odwiedzenia facebookowego profilu niniejszej strony. Do zobaczenia w kolejnym wpisie!

* Zdjęcia zamieszczone dzięki uprzejmości Pana Rafała Błażusiaka, sommeliera w restauracji Zakładka