O mnie

Cześć, jestem Ariel Zakrzewski… I to jest ten moment, kiedy powinno rozbrzmieć „cześć Ariel”. Jeśli zaglądasz do tej sekcji to są trzy wyjścia: albo jesteś tu przez przypadek; albo szukasz do mnie kontaktu – informacje na ten temat znajdziesz niżej; albo naprawdę interesuje Cię, kim tak właściwie jest autor tego bloga (współczuję :P).

W kwestii kontaktu:
mail: motocykleiwino@gmail.com
fanpage na facebooku: Motocykle i Wino

Zakładając, że pierwsza i druga możliwość są chyba wyjaśnione, przejdźmy do trzeciej: tak, jak wspomniałem na początku, mam na imię Ariel. Jak się pewnie domyślasz, jednymi z moich wiodących zainteresowań są wino oraz motocykle, choć pragnę podkreślić, że nie w parze. Wino po całym dniu na motocyklu i owszem, bardzo chętnie, w drugą stronę – jazda czymkolwiek jako kierowca po alkoholu – za Chiny Ludowe nie ma opcji. Mając tę kwestię (zakładam, że raczej oczywistą, ale mimo wszystko lepiej to podkreślić) za sobą, możemy przejść dalej.

Winem interesuję się już od chyba 10 lat, tak na szybko licząc. Początek tej przygody sięga pierwszego roku moich studiów, kiedy to wracając z okolic krakowskiego rynku w kierunku ciepłego łóżeczka i błogiego snu, przykuło moją uwagę pewne miejsce przy samym końcu ul. Św Tomasza (od strony placu Szczepańskiego). Była to dość niepozorna z zewnątrz winiarnia i winoteka. Postanowiłem wstąpić, gdyż z jakiegoś powodu stwierdziłem, że chcę się przekonać, czym jest dobre wino. Do tego momentu znane były mi jedynie „dzieła” pokroju Kadarki z Biedronki za 12zł lub jakieś ekwiwalenty tego specjału. Nie mając na temat win jeszcze kompletnie zielonego pojęcia, poprosiłem kelnerkę o kieliszek wina, które ona uzna za najlepsze, aby w ogóle ten świat poznać. Oczywiście, jak w takich sytuacjach bywa, nawet nie przyszło mi do głowy zapisać, co to było za wino. W tej chwili nawet specjalnie go nie pamiętam, chyba był to jakiś cabernet sauvignon ze starego świata, ale raczej nie dałbym sobie za to podejrzenie nic uciąć. Tak, czy inaczej, mimo że wina nie pamiętam, to jednak wywołało ono na mnie piorunujące wrażenie. Tak piorunujące, że rozpoczęło moją przygodę z winami, która trwa do dzisiaj…

Tematyka motocykli też krąży wokół mnie od ponad 10 lat, kiedy to zdając egzamin na prawo jazdy, od razu poszedłem na dwie kategorie: A i B (tak, wtedy jeszcze na motocykl była jedna kategoria bez żadnych ograniczeń, nie licząc karty motorowerowej). Oczywiście nie miałem żadnych konkretnych planów kiedy, ani nawet jaki to kiedyś będzie motocykl. Wiedziałem jedynie, że te dwa kółka w moim garażu w końcu się pojawią. I stało się… W lutym 2017 zakupiłem Hondę CBR 600 F4 i się zaczęło… Tyle frajdy ile daje mi ta maszyna do tej pory ciężko mi porównać do czegokolwiek innego. Inni motocykliści będą wiedzieć, o czym mówię. Pozostałym musi wystarczyć taki (stanowiący w zasadzie jedno wielkie niedopowiedzenie) opis: moment, w którym siadam i odpalam moją maszynę to moment, w którym bez względu na dotychczasowy nastrój, mam taką radochę, jak dzieciak, który właśnie rozrywa opakowania ogromnego wymarzonego prezentu pod choinką!

Jeśli jeszcze Cię nie znudziło czytanie kolejnej historii jakiegoś gościa, który stwierdził, że trochę popisze w internetach, to lecimy dalej. Poza winem interesuję się także innymi alkoholami, przede wszystkim piwem. Z tym też wiąże się pewna historia, jak z Żubra i Stronga przesiadłem się na wszelkiej maści ipy, apy, portery, stouty, i tak dalej, i tak dalej… Może kiedyś o tym napiszę. Odchodząc już od tematu alkoholi, na co dzień mieszkam i pracuję jako programista w Krakowie, studia kierunkowe ukończyłem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Poza motocyklami i alkoholem lubię sobie trochę poćwiczyć sporty i systemy walki, tj. taekwondo i savbor. Mniej więcej raz w tygodniu (czasem rzadziej) zdarza mi się odwiedzić też kort tenisowy. Więcej grzechów…. to znaczy zainteresowań wartych wspomnienia w sekcji „O mnie”, nie pamiętam (albo z rozmysłem o nich nie piszę :P)

Dzięki za cierpliwość i zacięcie w czytaniu tych kilku zdań na mój temat, naprawdę podziwiam i doceniam. Nie pozostaje mi już nic innego, jak zaprosić Cię do śledzenia mojego bloga i życzyć Ci przyjemności przy jego lekturze.

Pozdrawiam,
Ariel Zakrzewski